Informacje i artykuły prasowe
[Dziennik Polski Nowosądecki z 16 czerwca 2008 r.]
Dzięki miłośnikom cmentarzy wojennych wielkie porządki na Beskidku
Osiem godzin trwały w sobo¬tę prace porządkowe na cmentarzu wojennym nr 46 na Beskidku nad Konieczną (gmina Uście Gorlickie). Poza członkami Stowarzyszenia „Crux Galiciae" brali w nich udział harcerze z I Gorlickiej Drużyny Wędrowniczej „Grot" oraz jej sympatycy.
Cmentarz o pow. 2 tys. metrów kw. był mocno zapuszczony. - Prace polegały przede wszystkim na wykoszeniu wnętrza cmentarza oraz wyniesieniu z jego terenu opadłych, uschniętych gałęzi. Pracującym tego dnia po raz pierwszy wspólnie z nami należą się serdeczne podziękowania. Bez ich pomocy nie poszłoby tak sprawnie - powiedział „Dziennikowi Polskiemu" Mirosław Łopata ze Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji „Crux Galiciae".
Sprzątający planowali zjawić się na Beskidku już tydzień wcześniej, lecz wtedy zawiódł niezbędny sprzęt do koszenia.
Niestety, prace porządkowe to nie jedyna interwencja, której wymaga cmentarz. Przydałby się generalny remont, mimo że taki przeprowadzono już w 1993 r. - Zrekonstruowane wtedy krzyże osadzono bezpośrednio w ziemi, co spowodowało, że te, które stały w najbardziej zacienionych partiach cmentarza, spróchniały u podstawy, przewróciły się i gniły leżąc w zaroślach. Zostały przez nas zabezpieczone. W tragicznym stanie technicznym jest również budowla pomnikowa. Dach wieży oraz jego zwieńczenie, kuty krzyż z nałożonym nań symbolem solarnym, chylą się ku upadkowi. Według nas, należy pilnie zabezpieczyć dach budowli, ponieważ woda, przedostająca się do wnętrza konstrukcji, może wkrótce poczynić nieodwracalne szkody - dodaje Mirosław Łopata.
(SUB)
Crux Galiciae
Stowarzyszenie „Crux Galiciae" powstało pod koniec 2005 r. i skupia miłośników cmentarzy żołnierskich z Małopolski i Podkarpacia. Porządkami na Beskidku zainaugurowało ono swój tegoroczny sezon.
[Gazeta Krakowska z 20 maja 2008 r.]
Zatroskani o historię. Trwają prace nad Powiatowym Programem Opieki nad Zabytkami
W ubiegłym tygodniu gościł w Gorlicach dr hab. Bogusław Krasnowolski z Fundacji na rzecz Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor przygotowywanego przez Starostwo Powiatowe programu ochrony zabytków. Uczestniczył on wposiedzeniu Komisji Edukacji, Sportu, Dziedzictwa Kulturowego i Mniejszości Narodowych.
- Program, który przygotowałem, jest skierowany do gmin i powiatu. W związku z tym jest to opracowanie o dużym stopniu ogólności. Nie ma w nim szczegółów dotyczących konkretnych obiektów czy zespołów zabytkowych - wyjaśniał Krasnowolski.
Program został przygotowany w połowie ubiegłego roku, a na jednej z tegorocznych sesji miał zostać uchwalony przez Radę Powiatu. Nie doszło do tego, ponieważ radni uznali, że jest on niekompletny i wymaga odpowiednich poprawek. (...) Przybyli na spotkanie przedstawiciele instytucji i stowarzyszeń, dla których dobro zabytków jest sprawą pierwszorzędną, skierowali do niego kilka wniosków. (...) W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji - Maciej Dziedziak, prezes stowarzyszenia, i Mirosław Łopata, przewodniczący komisji rewizyjnej. - Uszczegółowienie programu, zwłaszcza w części dotyczącej cmentarzy, spowoduje, że dokument ten stanie się rzetelnym źródłem wiedzy dla tych, którzy w przyszłości podejmować będą prace przy ich remontowaniu - przekonywał zebranych Maciej Dziedziak. (...)
(HGA)
[Gazeta Krakowska z 20 maja 2008 r.]
Cmentarne samowole. Dobre chęci to nie wszystko
W Gorlickiem mamy kilkadziesiąt cmentarzy, na których spoczywają żołnierze polegli w l wojnie światowej. Ruch remontowy, który rozpoczął się wokół nich w latach 90., przyniósł wiele dobrego, ale i wiele złego. Tylko kilku z nich przywrócono pierwotny wygląd, większość zaś zniekształcono w mniejszym czy większym stopniu. O ile można przymknąć oko na niewłaściwie postawiony krzyż, to zmniejszenie obszaru cmentarza skutkujące tym, że na polach grobowych pasą się zwierzęta, jest już profanacją.
Gorlickie to nie tylko kolebka przemysłu naftowego, ale również miejsce, w którym rozegrała się jedna z ważniejszych bitew I wojny światowej. Dla jednych to niewiele mówiący slogan, dla innych zaś ważny element historii naszego regionu. To okres, który odznaczył się także setkami grobów rozsianych po wzgórzach i lasach ziemi gorlickiej.
Miejsca pamięci zebrane są zarówno w wielkie, jak i małe cmentarze - kilka mogił, które trudno dostrzec gdzieś pomiędzy drzewami i krzakami. Jednakowoż stanowią świadectwo kultury i historii terenu, gdzie zostały umiejscowione. To także unikalne dzieło architektury.
Remonty na rocznicę
Mogiły poległych w Bitwie Gorlickiej przez lata były zapomniane przez świat i ludzi. Często terenem cmentarza zawładnęła natura - drzewa i krzewy rozpanoszyły się na mogiłach, zawaliły się drewniane krzyże, powalone drzewo zniszczyło pierwotne ogrodzenie, a nagrobne tabliczki zniknęły gdzieś pod warstwą mchu i dzikich paproci.
Odwilż nadeszła w połowie lat 90. minionego wieku. Wielkimi krokami zbliżała się bowiem rocznica Bitwy pod Gorlicami. Z wizytą zapowiedziały się zagraniczne delegacje. W ruch poszły więc nie tylko siekiery i kosy, ale również kielnie i młotki. W miejsce zniszczonych elementów cmentarzy pojawiły się nowe.
- W rzeczywistości te pozytywne, wydawać by się mogło, działania miały w wielu przypadkach zupełnie odwrotne skutki. Często zmianie uległa oryginalna architektura cmentarzy. Pierwotne, zniszczone krzyże zastąpiono nowymi, ale wzupełnie innym stylu - mówi Maciej Dziedziak, prezes Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji. - Wiele obiektów było rekonstruowanych z naruszeniem zasad konserwatorskich i niezgodnie z danymi zawartymi w dokumentach budującego cmentarze krakowskiego Wydziału Grobów Wojennych, które można znaleźć choćby w Archiwum Państwowym w Krakowie - dodaje.
Na potwierdzenie tych słów wymienia kilka przykładów - cmentarz nr 44 w Długiem, 43 w Radocynie, 96 w Stróżówce, 55 w Gładyszowie, 65 w Małastowie...
- To tylko najbardziej drastyczne przykłady niefortunnych robót, jakie podejmowano przy ich renowacji czy rekonstrukcji. Trudno szukać usprawiedliwienia dla wykonawców tych prac, bowiem dokumentacja w zasadzie wszystkich cmentarzy z okresu Iwojny światowej jest ogólnie dostępna bądź to w Archiwum Państwowym w Krakowie, bądź w regionalnych zbiorach, jak choćby w Muzeum Regionalnym PTTK - podkreśla Maciej Dziedziak.
Prezes stowarzyszenia wskazuje jednocześnie, że w przypadkach, kiedy nie można dotrzeć do oryginalnej dokumentacji, obiekty odnawia się zgodnie z zasadą mówiącą, że prace wykonywane są techniką zgodnie z wyglądem charakterystycznym dla tych samych, ale zachowanych obiektów.
- Tymczasem osoby czy firmy sporządzające dokumentację projektową, nie podjęły trudu ich odszukania. Oczywiście, w ramach reklamacji można by domagać się ponownego przeprowadzenia prac, ale jest to bardzo utrudnione. Dokumentacja związana z takimi działaniami już dawno nie istnieje, między innymi dlatego, że minął ustawowy okres jej przechowywania - wyjaśnia Mirosław Łopata, członek stowarzyszenia, przewodniczący komisji rewizyjnej.
Gruba Berta w Gładyszowie?
Cmentarz nr 55 w Gładyszowie jest jednym z najczęściej przytaczanych przykładów twórczości Duszana Jurkowicza przy okazji referatów o nim. Mimo że cmentarz jest umiejscowiony przy drodze prowadzącej do Koniecznej, trudno do niego dotrzeć. Zbudowany niegdyś w pustym polu, teraz otoczony jest lasem. O ile trudno mieć większy wpływ na prawa przyrody, o tyle zastrzeżenia znawców tematu budzą działania najzupełniej ludzkie.
- To jeden z najbardziej wyrazistych przykładów braku wyobraźni i rzetelności podczas przeprowadzania prac - podkreśla dobitnie Maciej Dziedziak. - Charakterystycznym elementem tego cmentarza była pierwotnie wieża. Jej konstrukcja oparta została na nałożeniu na siebie dwóch ostrosłupów o różnym kącie nachylenia ścian. Sprawiło to, że była smukła i strzelista. Tymczasem po rekonstrukcji powstała zupełnie inna, mocno przysadzista, na dodatek o kilka metrów niższa niż oryginalna. Tym samym zmienił się nie tylko wygląd cmentarza, ale również najbardziej wysmakowany jego element stracił na swej niepowtarzalności, nie mówiąc o zachwianych proporcjach całej budowli - wyjaśnia dalej.
Kolejna istotna zmiana dotyczy krzyży stojących nieopodal wieży na terenie zbiorowej mogiły.
- Nietrudno zauważyć, że na mogile pierwotnie postawiono dwa krzyże, rozmieszczone symetrycznie względem osi cmentarza, natomiast podczas remontu wykonano tylko jeden, umieszczając go na tle wieży - dodaje.
Błędy podczas rekonstrukcji cmentarza są prawdopodobnie wynikiem tego, iż podczas remontu posłużono się fotografią, która została wykonana podczas jego budowy.
- Kłopot w tym, że zdjęcie pokazuje widok cmentarza nie po zakończeniu, a na pewnym etapie jego budowy - wyjaśnia Mirosław Łopata. - Nie usprawiedliwia to jednak faktu, że zanim podjęte zostały prace, konieczne było sprawdzenie całej dostępnej dokumentacji, która znajduje się choćby w Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach. Co bardziej dowcipni mówią o współczesnej wieży na tym cmentarzu Gruba Berta - dodaje.
Kłopoty z nagrobkami
Kolejnym, dużo bardziej bulwersującym członków stowarzyszenia przykładem nieprawidłowo przeprowadzonych prac remontowych jest cmentarz nr 65 w Małastowie. Na cmentarzu projektu Hansa Mayra spoczywa 111 żołnierzy armii austro-węgierskiej i 15 armii rosyjskiej. 85 z nich zostało po śmierci zidentyfikowanych, a na ich grobach pojawiły się imienne tablice.
- Cmentarz remontowany był w latach 2003-2004. O ile elementy architektoniczne zostały odnowione w zasadzie bez zarzutu, to kontrowersje budzi sposób, w jaki przymocowano nowe tabliczki z nazwiskami poległych. Po skonfrontowaniu stanu obecnego z dokumentami archiwalnymi okazuje się, że tylko trzy zostały umieszczone na właściwym miejscu. Oznacza to, że na pozostałych grobach widnieją tabliczki z nazwiskami innych żołnierzy niż faktycznie pochowanych w danym grobie - wyjaśnia prezes stowarzyszenia.
Podkreśla także, że właściwe przyporządkowanie tabliczek nagrobnych to forma oddania hołdu i szacunku poległym.
- Podobne sytuacje można by mnożyć. Na cmentarzu nr 80 w Sękowej, pierwotna liczba nagrobków została zmniejszona o jedną trzecią. Takie błędy wynikły ze złej metody przyjętej podczas remontu. Najpierw bez jakiejkolwiek ewidencji demontowano nagrobki i krzyże, potem często wyrównywano teren, by w końcu ustawić je po raz kolejny na chybił trafił. Niestety, częściej chybiano niż trafiano - dodaje Łopata.
Kolejnym przykładem może być cmentarz nr 96 w Stróżówce. W opinii znawców tematu stanowi on swoisty zestaw błędów, które popełniono przy jego rekonstrukcji. Pierwotnie cmentarz z trzech stron okalał kamienny mur. Na środku pola grobowego stał kilkumetrowy krzyż, typowy dla cmentarzy projektowanych przez Hansa Mayra.
- Obecnie cmentarz jest otoczony metalowym ogrodzeniem przymocowanym do kamiennych słupów, na grobach brakuje tabliczek z nazwiskami poległych. Ułożenie nagrobków w niczym nie przypomina pierwotnego ich rozplanowania. Ponadto nowy krzyż jest niemal dwukrotnie niższy niż oryginalny - wylicza prezes Dziedziak. - To nie wymaga już komentarza - dodaje.
Poprawić to, co zniszczone
Przywrócenie pierwotnego wyglądu wszystkim obiektom cmentarnym jest konieczne, nie tylko ze względów historycznych.
- Takie działania dyskredytują nas w obliczu coraz modniejszej tak zwanej turystyki genealogicznej. Ludzie szukają swych przodków, przeszukują archiwa, księgi parafialne i inne dostępne dokumenty, aby znaleźć korzenie swych rodzin - podkreśla Mirosław Łopata.
Do stowarzyszenia, którego jest członkiem, co jakiś czas zwracają się potomkowie poległych podczas I wojny.
- Niedawno gościliśmy Czecha, który właśnie na cmentarzu w Bieczu znalazł dziadka swojej ciotki. Szukał krewnego przez prawie dwa lata. Takich jak on zapewne z czasem będzie więcej - opowiada Mirosław Łopata. - Dlatego właśnie staranne odtwarzanie tabliczek nagrobnych powinno być jednym z priorytetów podczas remontu takiego zabytku.
Zupełnie inną kwestią jest brak zainteresowania mieszkańców historią własnego terenu. Powiedzenie: "koniec języka za przewodnika", nie sprawdza się w przypadku, kiedy niezaznajomiony z terenem turysta, nie mogąc znaleźć któregoś z cmentarzy, zapyta tubylca.
- Tutaj nic takiego nie ma. Niech pani idzie do tamtego lasu - mówi starsza pani, wskazując ręką w przestrzeń przed sobą. - Może tam ostatnio coś postawili, ja dawno tam nie byłam - dodaje.
(HGA)
[Gazeta Krakowska z 30 października 2007r.]
Znaki pamięci.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane ?
Miejska Biblioteka Publiczna oraz Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I wojny światowej w Galicji Crux Galiciae zorganizowali w bibliotece konferencję poświęconą cmentarzom I wojny światowej w Galicji. Celem konferencji było przedstawienie zebranym wyników długoletnich badań dotyczących cmentarzy z I wojny.
Trzeba dotrzeć do źródeł.
Mirosław Łopata zwrócił uwagę, że cmentarze byty remontowane w sposób entuzjastyczny, ale niezgodny z pierwotnym wyglądem. Udowodnił, że źródła obrazujące pierwowzór są ogólnodostępne w krakowskim Archiwum Państwowym oraz Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach i dokumentacja ta nie została wykorzystana w planowaniu remontów. Stwierdził, że celem Stowarzyszenia jest zablokowanie spontanicznych remontów na rzecz remontów zgodnych z pierwowzorem.
- Wskazujemy niezgodność i pokazujemy, jak to powinno być zrobione. O źródła nie trzeba zabiegać, one są. Zadziwia beztroska przy niewykorzystaniu tej dokumentacji. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. To trudny problem, bo cmentarze remontowane są z publicznych pieniędzy i chcąc je poprawić, trzeba by jeszcze raz wydatkować publiczne pieniądze. Dlatego zabiegamy o to, by te, które jeszcze nie są wyremontowane, zrobić prawidłowo - mówił Mirosław Łopata.
Tam załatwiają się psy.
Wiele dyskusji w kuluarach wywołał referat Roberta Kozłowskiego - „Cmentarz wojenny nr 202 w Tarnowie - historia i dzień dzisiejszy."
Według przepisów cywilnych po 40 latach od ostatniego pogrzebu cmentarz uważa się za niebyły. Na cmentarzu nr 202 w Tarnowie jest 1500 grobów żołnierzy poległych podczas I wojny światowej.
- Tamtych ludzi nigdy nie ekshumowano, uznając cmentarz za niebyły, zaorano teren, zasiano trawę poszerzając zieleń miejską, teraz jest tam skwerek, gdzie ludzie wyprowadzają psy. A przecież ojczyzna to ziemia i groby, a narody tracąc pamięć, tracą życie - twierdzi Robert Kozłowski.
Pomnik rozproszony w krajobrazie.
- Cmentarze I wojny światowej były świadomie zaplanowane, lokalizowane przez architektów na podstawie wielokierunkowych analiz m.in. wystawy na słońce, wpisania w teren, ekspozycji. Cmentarze lokowane na szczytach miały zasadę - będąc na jednym cmentarzu na wzgórzu - widzimy następny cmentarz. To było ewidentne powiązanie widokowe, taka ilość cmentarzy rozproszonych w krajobrazie to wyjątkowość tego terenu, to pomnik. Ważne jest, by remontując cmentarz, przywrócić całą myśl projektową, a nie tylko formę, by chronić strefę widokową - przekonywał Marcin Brataniec.
Z cmentarza w Sękowej widać cmentarz gorlicki, z gorlickiego - następny - cmentarze na szczytach są jakby nanizane na horyzont, prowadzą wzrokiem po wspomnieniach bitwy. Prelegent obalił mit świętości drzewa, uważał, iż dziś zapanował chaos przestrzenny poprzez zdziczałą zieleń i samosiejki, dzisiaj cmentarze zarastają, czasem wystarczy wycinka drzew, staranne projektowanie zieleni, zakaz realizacji obiektów kubaturowych, aby ochronić strefę widokową. EWA BUGNO
[Dodatek do Rzeczpospolitej - Historyczne Bitwy z 13 października 2007 r. pt.: Bitwa pod Gorlicami]
Zgasły imiona nasze, ale jaśnieją nasze czyny
Dożywająca swych ostatnich lat monarchia austro-węgierska zdobyła się na niezwykły warunkach wojennych wysiłek, by uczcić ofiarę i pamięć poległych w Małopolsce, czyli ówczesnej Galicji Zachodniej, żołnierzy wszystkich walczących armii. Powołany w 1915 roku Kriegsgraber Abteilung K.U.K. Militat-Kommando Krakau (Oddział Grobów Wojennych Komendantury Wojskowej w Krakowie) wykonał w trzy lata ogromną pracę: zaprojektował i zrealizował na polach bitewnych Galicji Zachosniej 378 cmentarzy i kwater wojennych. Spoczywa na nich około 60 tysięcy żołnierzy austro-węgierskich, niemieckich i rosyjskich wielu narodowości. (…) Dzieło Oddziału Grobów Wojennych odznaczyło się wysokim poziomem artystycznym. (…) cmentarze z I wojny pozbawione przez dziesięciolecia należytej opieki niszczały. Od lat 80. Minionego stulecia zaczęto je porządkować, odnawiać i rekonstruować staraniem samorządów i organizacji społecznych. Prace te wspiera Austriacki Czarny Krzyż i niemiecki Ludowy Związek Opieki nad Cmentarzami Wojennymi. W 2002 r. powstał Społeczny Komitet Odbudowy Cmentarza na Rotundzie, w 2005 r. założono Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej. Swoje miejsce w naszej pamięci cmentarze z I wojny w Małopolsce zawdzięczają ludziom, dla których stały się pasją. Roman Frodyma wydał w 1985 r. pierwszy przewodnik po cmentarzach w rejonie Beskidu Niskiego i Pogórza. Oktawian Duda jest autorem monografii-katalogu „Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej”. Jerzy Drogomir opublikował trzytomowe opracowanie „Polegli w Galicji Zachodniej 1914-1915”. Mirosław Łopata stworzył w Internecie stronę (www.cmentarze.gorlice.net.pl) poświęconą cmentarzom z I wojny w Małopolsce. – Tomasz Stańczyk.
[Gazeta Krakowska z 17 września 2007 r.]
Dla pamięci.
W weekendy... sprzątają cmentarze
Niewątpliwie wszyscy są pasjonatami historii, a szczególnie interesuje ich okres pierwszej wojny światowi i działań, jakie prowadzone były na ziemiach polskich, będących pod zaborem austriackim. . Mowa o członkach Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny światowej, którzy działają w dawnej Galicji.
Natura nie jest ich sprzymierzeńcem
Jak się okazuje, pozyskiwanie środków na remont czy odbudowę cmentarzy z I wojny światowej wydaje się być łatwiejsze niż późniejsze ich utrzymanie w czystości. Środki na remonty coraz częściej pochodzą z budżetu województwa, z unijnych grantów, od instytucji ochrony zabytków, od przedstawicieli państw, które, brały udział w działaniach wojennych na tych ziemiach.
Gorzej jest z utrzymaniem porządku na cmentarzach wojennych. Do tego kiedyś aktywnie angażowały się szkoły. Zwykle jednak sprzątane były nekropolie w pobliżu miasta, a najgorszym stanie są te usytuowane w szczerym polu.
Opiekunowie cmentarzy
Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji powstało jesienią 2005 roku.
Skupia osoby, którym zależy na zachowaniu 400 cmentarzy z 1 wojny światowej, będących obecnie w większości na liście zabytków.
- Celem stowarzyszenia jest opieka nad cmentarzami z I wojny światowej w Galicji Zachodniej. Inicjujemy i prowadzimy działania związane z konserwacją i odbudową cmentarny zgodnie z pierwotnym ich wyglądem, dokumentujemy przebieg działań. wojennych na terenie Polski południowo-wschodniej - mówił Maciej Dziedziak, prezes Zarządu Stowarzyszenia - Aktywnej Ochrony Cmentarzy z 1 wojny światowej.
Pracowali w Gładyszowie
Dziesięć osób z: Gorlic Tarnowa, Krakowa, Jasła, Brzeszcz koło Oświęcimia - członków i sympatyków stowarzyszenia - pracowało przy porządkowaniu cmentarza nr 61 w Gładyszowie-Wirchnem.
- Wyremontowany kilka lat temu cmentarz był tak zarośnięty, że z doprowadzeniem go do porządku zmagaliśmy się przez trzy dni, mimo iż do lego typu prac mamy profesjonalny sprzęt. Nie była to pierwsza akcja przeprowadzona w powiecie gorlickim - dodaje Maciej Dziedziak.
W zeszłym roku członkowie stowarzyszenia uporządkowali cmentarze nr 64 w Bartnem i ll2 w Rożnowicach.(ANI)
[Dziennik Polski – Dodatek Tarnowski z 19 kwietnia 2007 r.]
W Borzęcinie Stowarzyszenie uprzątnęło groby.
Członkowie Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji przeprowadzili prace porządkowe na cmentarzu wojennym nr 266 w Borzęcinie (pow. brzeski). Okazało się bowiem – za sprawą internautów związanych z portalem www.beskid-niski.pl – że na kwaterach żołnierskich w obrębie cmentarza parafialnego mieszkańcy zrobili sobie… składowisko odpadów. Miejscowi nie ukrywają nawet, że wyrzucają tu śmieci pozostałe po sprzątnięciu mogił najbliższych. - Na grobach żołnierzy piętrzyły się dosłownie stosy wiązanek ze sztucznych kwiatów, dziesiątki wypalonych zniczy i mnóstwo donic z uschniętymi krzakami chryzantem – mówi Mirosław Łopata ze stowarzyszenia. Zebrane śmieci wypełniły 25 studwudziestolitrowych worków i trafiły na śmietnik. Przy okazji okazało się, że stan elementów architektonicznych cmentarza pozostawia wiele do życzenia. M.in. spękała płyta marmurowa na grobie pułkownika CK armii von Rabla, podobnie jak pomnik centralny. W porządkowaniu cmentarza w Borzęcinie, gdzie spoczywa 64 żołnierzy armii Austro-Węgier i 12 Rosjan, uczestniczyło pięciu członków stowarzyszenia – z Gorlic, Jasła, Zbylitowskiej Góry i Tarnowa. Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji powstało pod koniec ubiegłego roku. Skupia zapaleńców z Małopolski i Podkarpacia, którzy poświęcają wolny czas ratowaniu pamiątek z czasów Wielkiej Wojny. W 2006 r. uporządkowali oni m.in. cmentarze w Lichwinie-Stadniczówce i Chojniku. Tego roku planują m.in. uprzątnięcie cmentarza wojennego w Szczepanowie. (SUB)
[Nowe Podkarpacie – Tygodnik Regionalny z 22 listopada 2006 r.]
Cmentarze w obiektywie.
Jasło: Do 1 grudnia można obejrzeć wystawę zdjęć autorstwa Kamila Ruszały zatytułowaną „Cmentarze wojenne powiatu jasielskiego”. Na wystawie można obejrzeć 29 fotografii cmentarzy z I wojny światowej. – Cmentarze były nie tylko miejscem spoczynku żołnierzy, ale stały się również ciekawymi obiektami pod względem architektonicznym. Wznoszono liczne pomniki, płaskorzeźby, obeliski, kaplice, gontyny. Często malowano obrazy na cmentarze wojenne. Na wystawę wybierałem najciekawsze zdjęcia. Nie było to łatwe ponieważ mam pięć tysięcy zdjęć cmentarzy – mówi Kamil Ruszała, uczeń I LO w Jaśle. Oprócz współczesnych zdjęć cmentarzy, są również dwa archiwalne oraz dwa plany cmentarzy wojennych m.in. cmentarza w Jaśle. – Mało kto wie, że na starym cmentarzu w Jaśle znajduje się cmentarz wojenny, który został całkowicie zlikwidowany podczas II wojny światowej. Śladem po nim są dwa krzyże: drewniany obraz betonowy – opowiada Kamil. Cmentarze wojenne na terenie powiatu jasielskiego należą do okręgu I – żmigrodzkiego, II – jasielskiego oraz V – pilźnieńskiego. Za najciekawsze Kamil uznaje: nr 6 w Krempnej, 8 w Nowym Żmigrodzie, nr 1 - 3 w Ożennej. Ekspozycję można obejrzeć w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy ul. Kołłątaja 1, I piętro. Kamil Ruszała jest również członkiem Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji. Główne cele stowarzyszenia to: opieka nad cmentarzami z I wojny światowej w Galicji Zachodniej, inicjowanie i prowadzenie działań mających na celu konserwację i odbudowę cmentarzy z I wojny światowej zgodnie z pierwotnym wyglądem, zbieranie środków niezbędnych dla zachowania i konserwacji cmentarzy. – Pracujemy w swoim wolnym czasie, całkowicie nieodpłatnie wykonując prace warte setki złotych, czym odciążamy gminy nie posiadające w budżecie kwot na bieżące utrzymanie cmentarzy – zaznacza Kamil. Do tej pory oczyścili następujące cmentarze wojenne: nr 155 w Lichwinie-Stadniczówce (pow. tarnowski, gm. Gromnik), nr 77 w Ropicy Górnej (pow. gorlicki, gm. Sękowa), nr 12 w Cieklinie (pow. jasielski, gm. Dębowiec), nr 112 w Rożnowicach (pow. gorlicki, gm. Biecz), nr 149 w Chojniku (pow. tarnowski, gm. Gromnik), nr 64 w Bartnem (pow. gorlicki, gm. Sękowa). Dane Stowarzyszenia; Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji, ul. Grunwaldzka 1/15, 33-330 Grybów, kontakt e-mail: cmentarze@gorlice.net.pl (…). /mm/
[Gazeta Krakowska - Dodatek Gazeta Gorlicka z 31 października 2006 r.]
Czy ktoś zapali znicze na ich grobach ? (Nie) zapomniane nekropolie ?
Schludnie jak nigdy w ciągu roku będzie w tych dniach na cmentarzach we wszystkich miejscowościach nie tylko naszego powiatu. Pamięć o bliskich zapłonie ogniem setek tysięcy lampionów i zakwitnie chryzantemami.
Nadal jednak szaro i pusto jest na licznych w naszym regionie cmentarzach wojennych. Może na niewielu, tych w centrum miasta czy gmin, uczniowie miejscowych szkół pójdą z nauczycielami posprzątać i zapalić znicze. Ale na polach i w zagajnikach są takie nekropolie, o których od lat nikt nie pamięta. Takim jeszcze do minionej soboty był cmentarz wojenny nr 64 w Bartnem. Choć Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej działa od niedawna, to jego członkowie mogą być dumni ze swojej pracy. Każdy wolny dzień czy weekend poświęcają się na porządkowanie nekropolii. Zajęli się oczyszczaniem cmentarzy z chaszczy i zarośli.
- W minioną sobotę pracowaliśmy w Bartnem. Uporządkowanie ok. 320 m kw. Powierzchni cmentarza zajęło nam ok. sześciu godzin. Pobyt na cmentarzu zakończyliśmy zapaleniem zniczy, by uczcić pamięć pochowanych tutaj 29 żołnierzy austro-węgierskich i 57 żołnierzy armii rosyjskiej. Potem udaliśmy się do schroniska PTTK w Bartnem, gdzie dzięki uprzejmości obsługi mogliśmy zapalić ognisko, upiec kiełbaski i w miłej atmosferze podyskutować nad zamierzeniami naszego Stowarzyszenia i planami na przyszły rok – powiedział Mirosław łopata, przewodniczący komisji rewizyjnej Stowarzyszenia. Wielkim wsparciem dla stowarzyszenia jest pomoc finansowa od Austriackiego Czarnego Krzyża. Dzięki niej udało się kupić potrzebny do pracy sprzęt – piłę łańcuchową i wykaszarkę. W ostatnich dniach Maciej Dziedziak, przewodniczący stowarzyszenia i Mirosław Łopata spotkali się z przedstawicielami ACK – podpułkownikiem Friedrichem Schusterem, pułkownikiem w stanie spoczynku – Adolfem Hohenederem i podpułkownikiem Erwinem Fitzem – przewodniczącymi oddziałów ACK w Górnej Austrii, Salzburgu i Vorarlbergu. Była okazja nie tylko do rozliczenia się z poprzedniej dotacji, ale strona austriacka zadeklarowała przekazanie kilkuset euro na zakup sprzętu i paliwa do urządzeń. (ANI)
[ Dziennik Polski - Wydanie Główne z 30 października 2006 r. ]
Porządki na żołnierskich mogiłach.
Na żołnierskich mogiłach w Bartnem (pow. Gorlicki) prace porządkowe przeprowadzili w sobotę członkowie Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji. - Przed oczyszczaniem nie było widać wszystkich nagrobków, nad cmentarzem dominował krzyż centralny i dwa większe nagrobne. Dopiero po zakończeniu prac można było dokładnie zobaczyć całą nekropolię – opowiada członek stowarzyszenia Kamil Ruszała z Jasła.
Stowarzyszenie, które skupia pasjonatów m.in. z Krakowa, Tarnowa, Gorlic powstało w listopadzie ubiegłego roku. Przez rok jego członkowie społecznie uporządkowali cmentarze z I wojny światowej m.in. w Ropicy Górnej koło Gorlic, Lichwinie i Chojniku koło Tarnowa oraz Cieklinie koło Jasła. (SUB)
[Dziennik Polski – Dodatek Tarnowski z 10 października 2006 r.]
Stowarzyszenie na cmentarzach w Lichwinie-Stadniczówce i Chojniku.
Cmentarze żołnierskie w Lichwinie-Stadniczówce i Chojniku zostały uporządkowane w miniony weekend przez członków Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji. Cmentarzem nr 155 w Lichwinie-Stadniczówce wolontariusze zajęli się po raz drugi, bowiem porządkowali go już w 2005 r. – porósł ponownie krzewami, zaskakującymi nas swoją gęstością, bujnością i wysokością nawet do trzech metrów. Przyroda pokazała niesamowitą siłę: jeszcze rok bez oczyszczania i po naszej zeszłorocznej akcji nie byłoby śladu – mówi Mirosław Łopata ze stowarzyszenia.
Z kolei cmentarz nr 149 w Chojniku uchodzi za jeden z najbardziej zniszczonych w okolicach Tarnowa. Po oczyszczeniu terenu okazało się jednak, że nagrobki w większości stoją na własnych miejscach.
- poza ogrodzeniem odnaleźliśmy częściowo przysypany nagrobek, który po odkopaniu i oczyszczeniu z gliny ponownie został ustawiony na cmentarzu. Natomiast pilnej interwencji wymaga jeden z tylnych narożników ogrodzenia: przechyla się w stronę jaru i można przypuszczać, że w niedługim czasie może się tam zsunąć – dodaje Maciej Dziedziak, prezes Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji.
W miniony piątek i sobotę w pracach porządkowych – również drobnych na trzecim cmentarzu: nr 147 na wzgórzu Golanka – brało udział łącznie kilkunastu członków i sympatyków stowarzyszenia, które powstało pod koniec ubiegłego roku i skupia zapaleńców m.in. z Gorlic, Tarnowa i Krakowa, którzy spędzają wolny czas na ratowaniu pamiątek z czasów Wielkiej Wojny. Dotychczas uporządkowali oni cmentarze w Ropicy Górnej koło Gorlic, Cieklinie koło Jasła i Rożnowicach koło Biecza. Partnerem stowarzyszenia podczas prac w okolicach Tarnowa był Ośrodek Edukacji Ekologicznej Ciężkowicko-Rożnowskiego Parku Krajobrazowego w Polichtach, który zapewnił bezpłatnie noclegi uczestnikom akcji. (SUB)
[Gazeta Krakowska - Dodatek Gazeta Gorlicka z 3 października 2006 r.]
Ratować nekropolie.
Rozmawiamy z Mirosławem Łopatą, miłośnikiem historii, współzałożycielem Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji.
- Poza pracą w Wydziale Inwestycji i Zamówień Publicznych Urzędu Miejskiego interesuje się Pan cmentarzami z I wojny światowej…
- Zainteresowanie zrodziło się z młodzieńczych wędrówek bezdrożami Beskidu Niskiego. Niemałe znaczenia miały również tak zwane czyny społeczne, w ramach których jeszcze w okresie szkolnym, przynajmniej raz w roku, porządkowaliśmy cmentarze wojenne.
- Co stało się bezpośrednią inspiracją do podjęcia próby założenia sformalizowania tego zainteresowania w ramach Stowarzyszenia?
- Razem z Maćkiem Dziedziakiem pracowaliśmy w ramach Społecznego Komitetu Odbudowy Cmentarza na Rotundzie. Dawało nam to niebywałą satysfakcję, ale nieco ograniczało pole działania. Cmentarz ten niewątpliwie jest historyczną perełką i należy o niego dbać, ale są również inne, równie piękne, ale zaniedbane i zapomniane nekropolie.
- I co dalej?
- Początkowo do pracy zaangażowaliśmy członków naszych rodzin – Łopatów i Dziedziaków. Z czasem zainteresowanych przybywało. Dzisiaj zrzesza ono 18 osób – nie tylko gorliczan, bo są w nim także mieszkańcy Tarnowa, Jasła, Warszawy, Zbylitowskiej Góry, Brzeszcz, Krakowa.
- Ale dopiero teraz mija rok od oficjalnego zarejestrowania Stowarzyszenia…
- W tym czasie, zgodnie z założeniami, wzięliśmy pod opiekę cmentarze z I wojny światowej.
- Opieka – pojęcie obszerne…
- Zajęliśmy się oczyszczaniem cmentarzy, które w swoich gąszczach próbowała ukryć natura. Niejednokrotnie stawaliśmy przed cmentarzem., który bardziej przypominał dżunglę, a jej wycięcie było możliwe tylko dzięki specjalistycznemu sprzętowi. Środki na piłę łańcuchową i kosiarkę otrzymaliśmy od Austriackiego Czarnego Krzyża.
- Ile cmentarzy udało się dotychczas oczyścić ?
- Jeszcze przed formalną rejestracją, w zeszłym roku uporządkowaliśmy cmentarz nr 155 Lichwin-Stadniczówka w powiecie tarnowskim, w tym roku nr 77 w Ropicy Górnej, nr 12 w Cieklinie – w powiecie jasielskim, nr 112 w Rożnowicach, nr 149 w Chojniku-Zadzielu – w powiecie tarnowskim. Akcje sprzątania cmentarzy organizujemy w weekendy, biorą w nich udział zrzeszeni w Stowarzyszeniu, jego sympatycy i członkowie naszych rodzin.
- Natura rządzi się swoimi prawami, więc pewnie prace te prowadzicie bez przerwy ?
- Można powiedzieć, że to syzyfowa praca. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że siły natury są bardzo silne i każdy z cmentarzy trzeba oczyszczać przynajmniej raz w roku. Ale nie zniechęcamy się. Jeszcze planujemy oczyścić cmentarz nr 61 w Gladyszowie Wirchnem.
- Ma Pan dużą wiedzę o cmentarzach. Setki zdjęć stanowią bezcenną dokumentację…
- Na stronie internetowej www.cmentarze.gorlice.net.pl opisałem około 350 cmentarzy i opublikowałem 1000 zdjęć. Znajdują się tam interesujące, archiwalne materiały, które nie były nigdzie publikowane. Poza tym publikuję artykuły w roczniku „Magury”. Obecnie przygotowujemy także osobna stronę Stowarzyszenia.
(Rozmawiała Agnieszka Nigbor)
[Region jasielski z września-października 2006 r.]
Ratujmy cmentarze! Akcja: Józefów.
Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji po raz kolejny zorganizowało oczyszczanie miejsca spoczynku żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej. W dniach 21-22.07. jego członkowie wspólnie z przyjaciółmi odkrzaczyli i uporządkowali cmentarz wojenny nr 12 w Józefowie k/Cieklina. Pracujemy w swoim wolnym czasie całkowicie nieodpłatnie wykonując prace warte setki złotych czym odciążamy gminy nie posiadające w budżetach kwot na bieżące utrzymanie cmentarzy – mówi Kamil Ruszała z Jasła – dodatkowo oprócz pracy fizycznej Stowarzyszenie wymaga od członków wpłaty składki wynoszącej 50 zł rocznie, która jest przeznaczona na zakup materiałów eksploatacyjnych do piły i wyka szarki, na benzynę itp. oraz inną bieżącą działalność.
Z pierwotnych elementów cmentarza w Józefowie zachowały się jedynie ogólny jej zarys oraz narożniku murku wykonane z kwadratowych, betonowych płytek, które pierwotnie przykrywały 24 słupki w ogrodzeniu. Na podstawie archiwalnego zdjęcia, można stwierdzić, iż po jednej stronie cmentarza (prawdopodobnie poza jego ogrodzeniem) zlokalizowane były dwa drewniane krzyże dwuramienne symbolizujące przynależność pochowanych tutaj żołnierzy do armii rosyjskiej. Prace zostały wykonane w porozumieniu z wójtem gminy Dębowiec Z. Staniszewskim, który przyjechał na cmentarz osobiście, aby zobaczyć jak wygląda akcja uporządkowywania. Zobowiązał się także do tego, że zajmie się wywózką wyciętych krzaków, w miarę posiadanych środków finansowych. Podczas rozmowy stwierdził też, że podejmie starania, aby przywrócić cmentarzowi jego pierwotny wygląd. Nie będę ukrywał, nie było łatwo oczyścić obiekt. Tarnina splatana z ostrężynami oraz krzaki dały nam nieźle w kość. Ale warto było! Daliśmy radę i jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy – dodaje Kamil Ruszała. Stowarzyszenie ma już spore osiągnięcia, gdyż to nie były pierwsze prace przy cmentarzach wojennych. Dotychczas jego członkowie oczyścili cmentarze wojenne: nr 155 pod Tarnowem, nr 77 w Ropicy Górnej (koło Gorlic), nr 12 w Cieklinie, nr 112 w Rożnowicach, następnym ma być cmentarz nr 149 w Chojniku. Przedsięwzięcia te mają charakter ponadlokalny i angażują ludzi z terenu całej Galicji (…). (bj)
[Nowe Podkarpacie – Tygodnik Regionalny z 9 sierpnia 2006 r.]
Sobota na cmentarzu.
Region: Kilku zapaleńców i miłośników ze Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji w wolnym czasie pakuje do samochodów sekatory, piłę łańcuchową i jedzie oczyszczać miejsca spoczynku poległych żołnierzy. robią to społecznie, aby pamięć o tych miejscach nie zaginęła.
Na co dzień pracują potocznie mówiąc „za biurkiem”. Mirek jest urzędnikiem, Asia nauczycielką, Robert księgowym, Maciek studentem a Kamil licealistą. Niektórzy dziwią się ich pasji, inni pytają się co z tego mają, a dla nich najważniejsza jest satysfakcja, że miejsce spoczynku, które na pierwszy rzut oka może nie przypominać cmentarza, bo jest tak zarośnięte, po kilkunastu godzinach ciężkiej pracy odzyskuje swój wygląd.
Mają wspólną pasję. Skąd bierze się w nich taka pasja i zamiłowanie do cmentarzy z I wojny światowej ? zazwyczaj z wycieczek po Beskidzie Niskim bądź ze szkoły, gdzie obowiązkowo oczyszczano cmentarze. – Razem z mamą dużo jeździliśmy po powiecie jasielskim i zwiedzaliśmy, i tak to się chyba zaczęło. Potem chciałem coraz więcej poznawać – opowiada Kamil Ruszała z Jasła, uczeń I LO, członek stowarzyszenia. Jak Kamil jedzie na wycieczkę to wybiera takie miejsca, gdzie może zwiedzić cmentarz. Zbiera wszystko o cmentarzach: książki, pocztówki, których ma już 30. Kupuje je na aukcjach internetowych. –Codziennie sprawdzam aukcje internetowe i szukam czy nie ma czegoś do kupienia – przyznaje z lekkim uśmiechem. Mirek Łopata z Gorlic, pracuje jako urzędnik: - W szkole chodziliśmy oczyszczać cmentarz w Gorlicach, potem zacząłem zwiedzać Beskid Niski i czytać przewodniki. Wpadłem na pomysł, że zwiedzę wszystkie cmentarze, zrobię zdjęcia i to wszystko przerzucę do Internetu. Założyłem stronę internetową i dokładałem nowe okręgi. Materiałów było coraz więcej. Zacząłem pisać artykuły – mówi Mirek Łopata. Wspólnie z Maćkiem Dziedziakiem i przyjaciółmi postanowili coś zrobić: - Stwierdziłem, że pisanie artykułów to nie wszystko. Postanowiliśmy zacząć oczyszczać cmentarze. W ubiegłym roku własnymi siłami oczyściliśmy cmentarz wojenny nr 155 w Chojniku – opowiada Mirek.
Maciek Dziedziak, student III roku europeistyki w Krakowie, prezes Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji swoje zainteresowanie kojarzy z piątą klasą szkoły podstawowej: - Mieszkałem niedaleko cmentarza w Gorlicach i uderzyło mnie to, że jest taki zaniedbany. Można powiedzieć, że to był gwałt na moim poczuciu estetyki. Zacząłem czytać przewodniki po cmentarzach i tak się zaczęło. Napisałem także pracę dyplomową. Stwierdziłem, że nie będę narzekał, że cmentarze są w takim stanie w jakim są, ale zacznę działać i coś robić – mówi. Postanowili założyć własne stowarzyszenie, które zostało wpisane do rejestru w listopadzie 2005 roku. Mówią, że to była słuszna decyzja, bo stowarzyszenie ma osobowość prawną, posiada konto, a jego członkowie płacą roczną składkę w wysokości 50 zł. Obecnie do stowarzyszenia należy 17 osób. – Współpracujemy z Austriackim Czarnym Krzyżem, od którego otrzymaliśmy dotację w wysokości 1000 euro. Za te pieniądze zakupiliśmy sprzęt: kosę spalinową, piłę łańcuchową. Z doświadczenia wiemy, że sekatorami i siekierami ciężko jest oczyszczać cmentarz – zauważa Mirek.
Stowarzyszenie skupia ludzi z różnych zakątków: z Jasła, Gorlic, Tarnowa, Krakowa oraz innych miejscowości. – Każdy z nas jest inny, ale wszystkich łączy jedna pasja i wspólny cel. Spotykamy się w weekend i oczyszczamy cmentarze wojenne – mówi Mirek Łopata.
Stowarzyszenie ma już na swoim koncie kilka akcji oczyszczania cmentarzy. Najpierw jesienią ubiegłego roku członkowie stowarzyszenia oczyścili cmentarz wojenny nr 155 pod Tarnowem, a niedawno 8 i 15 lipca br. cmentarz nr 77 w Ropicy Górnej koło Gorlic, 20-21 lipca w Cieklinie.
Kamil nie ukrywa, że niełatwo było oczyścić cmentarz w Cieklinie. – Dzień przed pracami (20 lipca) pojechałem „na zwiady” sprawdzić jak wygląda cmentarz. Wykonałem kilka zdjęć, aby porównać jak cmentarz wyglądał przed a jak po sprzątaniu – opowiada Kamil Ruszała. Jak dotarliśmy do cmentarza, to nic nie było widać. Same krzaki. Najgorzej było zacząć. Tarnina splatana z ostrężynami oraz krzaki dały nam nieźle w kość. Ale było warto!
Na każdym cmentarzu jest podobnie. Są zaniedbane i zarośnięte, a ich oczyszczanie zajmuje zazwyczaj dwa dni. W minioną sobotę pracowali na cmentarzu nr 112 w Rożnowicach. Pracy było dużo. Co jakiś czas natrafiali na „ciekawe” znaleziska typu: butelki po winie, spaloną oponę, drut stalowy o dł. ok. 1 m. niestety ze względu na pogodę nie udało się dokończyć prac. W najbliższą sobotę 12 sierpnia odbędzie się kolejny etap.
Jesteśmy „bandą wariatów” -Pracujemy w swoim wolnym czasie, całkowicie nieodpłatnie. Wykonujemy prace warte setki złotych czym odciążamy gminy nie posiadające w budżetach kwot na bieżące utrzymanie cmentarzy – mówi Joanna Łopata, członek stowarzyszenia, którą cmentarzami wojennymi zainteresował mąż. – Wiadomo, że pracy przy takim oczyszczaniu jest dużo, trzeba się namęczyć, ale gdy się zobaczy posprzątany cmentarz, to satysfakcja jest ogromna. Wtedy mam poczucie, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty – mówi z satysfakcją. – Można powiedzieć, że jesteśmy taką „bandą wariatów”, która wolny czas spędza na cmentarzach – dodaje Mirek.
Robert Kozłowski ze Zbylitowskiej Góry na takie akcje zabiera 8. letniego syna Sebastiana. – Zamiast uprawiać w ogródku w weekendy walczę z cmentarzami. Wiem, że dla niektórych z moich znajomych było to na początku dziwne – śmieje się Robert. Cmentarzami zainteresował się, gdy pomagał dziadkowi odszukać zmarłego wujka, który poszedł na wojnę i nie wrócił. – Parę lat temu trafiłem na stronę Mirka Łopaty. Spotkaliśmy się i tak się to zaczęło, że teraz w weekendy jeździmy na cmentarze. Zabieram ze sobą syna, bo chcę, żeby poznał historię – mówi.
Członkowie stowarzyszenia wiedzą, że nigdy nie zabraknie im pracy. Najbardziej chcieliby, aby cmentarzom przywrócić stan pierwotny, odnowić je. Więcej ciekawych informacji na temat około 350 cmentarzy w Galicji Zachodniej można znaleźć na stronie członka stowarzyszenia Mirosława Łopaty www.cmentarze.gorlice.net.pl. (M. Miśkiewicz)
[ Dziennik Polski - Dodatek Podkarpacie z 09 sierpnia 2006 r. ]
Stowarzyszenie zadbało o cmentarz wojenny w Cieklinie.
Młodzi ludzie, m.in. z Gorlic, Tarnowa i Jasła, członkowie Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji uporządkowali cmentarz wojenny w Cieklinie (pow. Jasielski).
Pracy było pod dostatkiem. – Nie było łatwo – nie ukrywa jaślanin Kamil Ruszała, członek stowarzyszenia. – Tarnina splatana z ostrężynami oraz krzaki dały nam nieźle w kość. Pomógł sprzęt nabyty przez stowarzyszenie dzięki pomocy Austriackiego Czarnego Krzyża, organizacji opiekującej się miejscami pochówku żołnierzy c.k. armii. W ruch poszły piły, sekatory itp. Poprzednio w podobny sposób stowarzyszenie zadbało o cmentarz wojenny nr 77 w Ropicy Górnej (pow. Gorlicki). Teraz przygotowuje się do prac porządkowych na następnych cmentarzach, m.in. w Rożnowicach koło Biecza i gnojnika koło Brzeska. W pracę zaangażowani byli Mirosław Łopata, Joanna Łopata z Gorlic Kamil Ruszała z Jasła, Robert Kozłowski z 8-letnim synem Sebastianem ze Zbylitowskiej Góry, Bartłomiej Tokarz z Tarnowa oraz sympatycy stowarzyszenia, także tarnowianie Agnieszka Kozińska i Jarosław Kuta.
Cmentarz odwiedził też Zbigniew Staniszewski, wójt gminy Dębowiec. – Był bardzo mile zaskoczony, co zresztą wielokrotnie podkreślał, tego typu czynem społecznym, podziękował nam za zaangażowanie, a także obiecał, że zajmie się wywózką czy tez spaleniem wyciętych krzaków – mówią członkowie stowarzyszenia.
Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji powstało pod koniec ub. roku. Skupia zapaleńców, którzy wolą wolny czas poświęcać na ratowanie pamiątek z okresu Wielkiej Wojny. – Na co dzień aktywnych jest dziesięć osób, z umiejętności reszty członków stowarzyszenia dotychczas nie mieliśmy okazji skorzystać, ale wiemy, że w razie potrzeby możemy na nich liczyć – mówi prezes Maciej Dziedziak.
Cmentarz wojenny nr 12 w Cieklinie z I wojny światowej projektował Johann Jaeger. Pochowano na nim 250 Rosjan, w większości bezimiennych. Podczas I wojny światowej w dawnej Galicji zachodniej, od Krakowa po dolinę Wisłoki, wybudowano 400 cmentarzy. (SUB)
[Supernowości z 1 sierpnia 2006 r.]
Jasło: Grupa zapaleńców za darmo oczyszcza stare wojenne cmentarze. Czyn społeczny nadal w modzie.
Stowarzyszenie Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji po raz kolejny zabrało się za oczyszczanie miejsca spoczynku żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej. Pracują w swoim wolnym czasie, nieodpłatnie wykonując prace warte setki złotych czym odciążają gminy, nieposiadające w budżetach kwot na utrzymanie cmentarzy.
Tym razem członkowie Stowarzyszenia wybrali się na cmentarz wojenny nr 12 w Cieklinie (pow. Jasło). Pierwszy etap prac odbył się w piątek, drugi w sobotę (21-22 lipca).
- W najbliższym czasie planujemy następne akcje oczyszczania obiektów. Wybieramy się na cmentarz nr 112 w Rożnowicach, a następnie nr 149 w Chojniku – mówi Mirosław Łopata.
- Najpierw pojechałem „na zwiady” sprawdzić jak wygląda cmentarz – opowiada Kamil Ruszała z Jasła. – Wykonałem kilka zdjęć, aby porównać jak cmentarz wyglądał przed i po oczyszczeniu. Skontaktowaliśmy się także z wójtem gminy Dębowiec, który przyjechał na cmentarz zobaczyć jak wygląda nasza praca. –Byłem bardzo mile zaskoczony tego typu „czynem społecznym” – mówi Zbigniew Staniszewski, wójt gminy Dębowiec. – Postaram się zająć wywózką lub spaleniem wyciętych przez nich krzaków oraz podejmiemy starania, aby przywrócić cmentarzowi pierwotny wygląd.
- Nie będę ukrywał, że nie było łatwo oczyścić obiekt – mówi Robert Kozłowski ze Zbylitowskiej Góry, który na cmentarz przyjechał z ośmioletnim synem Sebastianem. – Tarnina splątana z ostrężynami dała nam nieźle w kość. Ale warto było. Daliśmy radę i jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy.
– Dysponowaliśmy sprzętem, który kupiliśmy dzięki dotacji, udzielonej przez Austriacki Czarny Krzyż, z którym stale współpracujemy – mówi Mirosław Łopata ze Stowarzyszenia. – W Stowarzyszeniu grupujemy ludzi z całej Galicji.
Prosimy o kontakt osoby, które są zainteresowane pomocą lub posiadają zdjęcia cmentarzy wojennych sprzed 1990 roku. (Paulina Bajda)
[Gazeta Krakowska - Dodatek Gazeta Tarnowska z 31 października 01 listopada 2005 r.]
Jedni organizują kwesty, inni zakasali rękawy i sami uporządkowali zapomniany cmentarz w Chojniku. Mogiłom na ratunek. (…) Sami uprzątnęli cmentarz. Kilka osób, pasjonatów z władnej inicjatywy poświeciło kilka godzin ciężkiej pracy, aby przywrócić odpowiedni wygląd cmentarzowi wojennemu na pograniczu Chojnika i Lichwina. Nekropolia oznaczona numerem 155 była kompletnie zapominania. Zarośnięta, bez ogrodzenia, z przewróconymi tablicami i krzyżami. Mało kto w ogóle wiedział, że istnieje.
Cmentarz w Chojniku z okresu I wojny światowej był jednym z najbardziej zaniedbanych w regionie. Spory o to, w której wsi leży (Gromniku czy Lichwinie) doprowadziły do tego, że od kilkudziesięciu lat nikt nie porządkował nekropolii, która popadła w ruinę.
- Cmentarz odwiedzali nieliczni. Zapomniany niszczał. Większość nagrobków leżała pod liśćmi i gałęziami . po drewnianym ogrodzeniu nie było śladu – mówi Robert Kozłowski, współzałożyciel zawiązanego niedawno Stowarzyszenia Aktywnej Ochrony Cmentarzy z I Wojny Światowej w Galicji. – Chęć uratowania tego obiektu sprawiła, że postarałem się o zgodę w gminie Gromnik na uporządkowanie cmentarza – dodaje.
Przez dwa weekendy kilka osób (niektórzy jak pan Robert z całymi rodzinami) sprzątało cmentarz. Wycięli zarośla, zbudowali prowizoryczne ogrodzenie, postawili wszystkie nagrobki zgodnie z planem cmentarza
Informacje telewizyjne
Reportaż z konferencji Znaki Pamięci II, z dnia 25 października 2008. Miejsce Dom Polsko-Słowacki w Gorlicach.
REPORTAŻ 2
Regionalna Telewizja Gorlice nagrała reportaż z konferencji Znaki Pamięci, która odbyła się 27 października 2007 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorlicach. Konferencja została zorganizowana przez nasze stowarzyszenie. Jeśli chcesz obejrzeć, kliknij poniżej.
REPORTAZ